Frankowicze już od wielu lat sami muszą stawiać czoła swoim problemom, choć rząd już nieraz deklarował chęć udzielenia im pomocy. Jak teraz przedstawia się ich sytuacja? Czy mogą mieć nadzieję, że ich kłopoty wreszcie się skończą?
- O co chodzi z kredytami frankowymi?
- Jakie praktyki stosowały niektóre banki?
- Co robi rząd w sprawie frankowiczów?
O co chodzi z kredytami frankowymi?
W 2004 roku banki wprowadziły i zaczęły rozpowszechniać kredyty we frankach szwajcarskich. Kurs franka był wtedy niski – wynosił około 2 złotych, co dla wielu kredytobiorców wyglądało bardzo zachęcająco. Wydawało się wówczas, że to bardzo opłacalna opcja. Nic dziwnego, że już w pierwszym roku funkcjonowania takich kredytów udzielono ich na sumę przekraczającą 6 mld złotych. A to był dopiero początek frankowego szaleństwa – w 2008 suma ta wzrosła już do 56 mld złotych.
Sytuacja jednak po pewnym czasie przestała wyglądać obiecująco. Po 2008 roku kurs franka zaczął bardzo szybko rosnąć. Skutkiem dla kredytobiorców był skokowy wzrost rat. Saldo kredytów zwiększyło się aż o kilkadziesiąt procent. W efekcie bardzo wiele osób popadło w długi lub wręcz zbankrutowało, albo – żeby się przed tym uchronić – musiało sprzedać nieruchomość.
Jak się okazuje, nie wszystkie praktyki banków, które przyczyniły się do wzrostu sprzedaży kredytów we frankach, były stuprocentowo uczciwe. Dlatego część poszkodowanych może dochodzić swoich roszczeń. Pomocy frankowiczom w tej kwestii udzielają kancelarie prawne, jedną z nich jest Kancelaria Semper Invicta (kpsi.pro/kredyty-frankowe).
Jakie praktyki stosowały niektóre banki?
Na czym polegały nadużycia, jakich dla wzrostu sprzedaży kredytów we frankach dopuszczały się niektóre banki? Jedną z metod było płynne obliczanie zdolności kredytowej. Chodzi o to, że zdolność kredytowa, która w przypadku zadłużenia denominowanego w polskiej walucie była niewystarczająca, stawała się akceptowalna po przeliczeniu na franki szwajcarskie. Oprócz tego manipulowano oprocentowaniem, a w umowach pojawiały się niejasne zapisy – wszystkie takie zajścia frankowicze mogą teraz wykorzystać na swoją korzyść, dochodząc roszczeń od banków.
Co robi rząd w sprawie frankowiczów?
Wielu jest zdania, że rząd powinien podjąć zdecydowane działania w tej sprawie, ponieważ do tej nieciekawej sytuacji doprowadziły również systemowe zaniedbania. Rząd co jakiś czas wychodzi z propozycją, co zrobić z tym problemem, jednak jeśli chodzi o wdrażanie tych planów w życie, nie wygląda to za dobrze.
Już w 2015 roku rozpoczęto debatę nad tym, w jaki sposób można pomóc frankowiczom. W 2017 pojawiły się aż trzy różne projekty ustaw w związku z tym problemem. Ustawa prezydencka opierała się na powołaniu funduszu wsparcia, który udzielałby poszkodowanym nieoprocentowanych pożyczek z okresem spłaty nawet do 12 lat. Powstać miał też Fundusz Restrukturyzacyjny, który rekompensowałby straty spowodowane przewalutowaniem.
Jednak plany planami, a rzeczywistość rzeczywistością. Od pierwszego kwartału 2018 roku trwają prace nad ustawą, która ma pozwolić przewalutować zaciągnięte w obcej walucie hipoteki. Najwyższa Izba Kontroli wnioskuje też o to, by zarządzający instytucjami finansowymi zostali pociągnięci do osobistej odpowiedzialności za naruszenie przepisów o ochronie konsumentów.
Przeprowadzony przez NIK raport ocenia działania prowadzone w latach 2008-2014 przez UOKiK jako nie do końca rzetelne, jeśli chodzi o ochronę osób zaciągających ryzykowne kredyty. Wygląda na to, że mimo deklarowanych raz po raz chęci, faktyczne działania rządu na razie nie przyniosły zbyt efektownych rezultatów. Pozostaje czekać, czy najnowsze projekty zostaną w końcu zrealizowane i czy odniosą skutek.